26 listopada 2013

26 listopada' 13 - YOLO II

Za oknami śnieg, na dworze mróz - jednymi słowy zimy nadszedł czas, co prawda nie kalendarzowej, ale jednak. Czyli można już zacząć tęsknić, za ciepłymi, suchymi dniami. Więcej czasu na NAUKĘ - tak wiem, strasznie to brzmi. Dużo ostatnio rozmyślam - Kao twierdzi, że to z nadmiaru wolnego czasu, no i chyba ma rację. Jednak nic nie poradzę - to jest silniejsze. Wczoraj po prostu usiadłem przy biurku, z kartką i długopisem i zacząłem pisać jakieś głupoty, tzn. te głupoty zaraz tutaj przepiszę, no ale mniejsza o to! :)


Czasami ludzie nie doceniają tego co mają, nie widzą jak wiele dobrego ich spotkało... Czasami robią rzeczy, których później żałują (oczywiście robią to dla własnego poczucia szczęścia), ale są też i tacy, którzy nie mają odwagi ruszyć na przód i gnać po tą satysfakcje, spełnienie - szczęście (to słowo pojawi się tutaj wielokrotnie, a więc powtórzeń będzie MASA), bo za bardzo się boją... Czego? Sam nie wiem, ale każda taka osoba może mieć swój własny powód strachu - czyli całkiem sporo. Prawdą w moim domniemaniu jest to, że szczęście niesie za sobą duże ryzyko i wiele kosztuje, ale czy nie powinno być tak, że dla własnego dobra (czyt. szczęścia) zrobilibyśmy wszystko? Nie mówię tutaj o krzywdzeniu innych, albo przysłowiowemu "iść po trupach do celu", mówię o dołożeniu wszelkich starań do tego by żyć we własnym "raju"?

Czasami trudno zrozumieć mi pewne sprawy, ale to pewnie z tego względu, że jestem jeszcze bardzo młody, dlatego wszystkiemu muszę dać czas, bo na siłę nic nie zdziałam. A przemilczenie, czy też przeczekanie pewnego okresu jest bardzo przydatne - zwłaszcza w moim przypadku (czyli wyszczekanego, mało skromnego gówniarza).


Kiedy zdajemy sobie sprawę, że kogoś kochamy dochodzimy do wniosku, że mimo wszystko, czyli jak ta druga połówka wygląda, jaki ma charakter, jakie ma zwyczaje etc. nie ma większego znaczenia (chociaż nie zaprzeczę, że to też się liczy), bo owszem czasami nam pewne rzeczy przeszkadzają, ale nie tak bardzo by tego kogoś "ustawiać", akceptujemy siebie nawzajem takimi jakimi jesteśmy, jakimi się poznaliśmy. Jedynym co powinno ewoluować to samoistna chęć zmiany na dobre, zmiany w człowieka, który przez swoje starania udowadnia jak bardzo kocha. Bo na prawdę, kiedy w grę wchodzi prawdziwe uczucie to robimy dla drugiej osoby wszystko by ją uszczęśliwić. Poświęcenie i zaufanie, czyli to coś bez czego dobry i udany związek nie ma sensu, ale najważniejsze w tym wszystkim jest wsparcie. Kochając nie chcemy nic w zamian, bo miłość to nie przedmiot w licytacji...

Jedno wiem na pewno, szczęścia nie daje samotność. Owszem, na krótki czas, można zadowolić się tą "wolnością", niezależnością, której w związkach czasami brakuje, bo decyduje się wówczas wspólnie, jednak na dłuższą metę nie poradzimy sobie sami.

I ostatnia mądrość: Każdy zasługuje na to, by być szczęśliwym i każdy ma prawo do miłości, wystarczy tylko troszkę więcej pewności siebie, dobrej taktyki i sprytu, jeżeli chodzi o skomplikowane uczucia i relacje. :)



Miejcie nadzieję na szczęście!
YOLO!

Adek

20 listopada 2013

20 listopada' 13 - Szansa.



Zastanawialiście się kiedyś nad swoim życiem, a konkretnie o tym jak bardzo jedziemy po bandzie? Jak ryzykujemy idąc po krawędzi? Właśnie w ostatnim czasie mam taką rozkminkę na ten temat. Bo nie wiem jak to jest, nie rozumiem tego, że człowiek czasami świadomie ryzykuje i nie jest to ryzyko konieczne i pożyteczne, ale takie, które w ogóle nam nie jest do niczego potrzebne. Fakt, faktem, że młody to głupi, chce próbować nowych rzeczy - ok rozumiem. Ale trzeba popatrzeć też na umiar - po co pakować się w coś z czego będzie potem trudno wyjść? Bo jak raz się porządnie rozpędzimy, to trudno będzie się zatrzymać. No nic, takie życie i każdy ma swoje i bierze za nie pełną odpowiedzialność. Powiem szczerze, że chyba nie ma takiej osoby, która by tego nie doświadczyła, i która kiedyś nie doświadczy - sam jestem w tym gronie, do czego nie boję się przyznać. Najważniejsze jednak jest to by w porę się otrząsnąć, powiedzieć sobie: "ok, zagalopowałem się, muszę przystopować i zawrócić, bo to mnie do niczego dobrego nie doprowadzi"... Każdy popełnia błędy - te same błędy i tego nie unikniemy. Należy tylko w porę się zorientować, bo pozbierać się jest łatwo jeśli się nie ugrzęźnie.



Z innej beczki teraz coś skrobnę, bo ponudzę o ostatnich dniach. W gruncie rzeczy, nic ostatnio specjalnego w moim życiu się nie dzieje. No może poza ostatnią sobotą i półmetkiem (który z resztą i tak był jedną wielką klapą dla mnie, ale powód tej klapy zostanie dla mnie). Później oczywiście mój olewczy stosunek do szkoły, co nie przyniosło nic dobrego, ale "łeb do góry" - od 2-3 dni staram się popoprawiać wszystkie zaległości i wyregulować sytuacje ocen oraz frekwencji. Tak, w niezłe bagno się wpakowałem, no tylko teraz trzeba pomału z niego wyjść. I nie wyjść tak, że wyjść, żeby był spokój, tylko wyjść na poziom, w którym pokażę na ile tak na prawdę mnie stać.


Lajkować Puśkę! ---> Fanpage

Adek

14 listopada 2013

14 listopada' 13 - Zryty beret.



W życiu się nie spodziewałem, że poznam tak porytego człeczka (pozytywnie oczywiście). Poliki mi umierają przez Ciebie. Ale prawdę powiedziawszy to świat się wydaje bardziej pozytywny, gdy się pozna kogoś takiego. Ja nie wiem jak to jest, że jedna osoba potrafi wywrócić wszystko do góry nogami, tylko po to, żeby było śmiesznie, zabawnie, pozytywnie - po prostu życie na maxa, korzystanie z każdego dnia. Tak jak kiedyś napisałem: "Jutrzejszy dnień może być Twoim ostatnim" i nie wycofam się z tego! Taka prawda i koniec. Tyle optymizmu, tyle pomysłów - CZŁOWIEKU NIE WYRABIAM haha :). Jedyne co potrafiło mi dzisiaj trochę zmienić humor o 180 stopni, to to, że od 2 dni praktycznie nie miałem kontaktu z Moją Kochaną Osóbką (MKO). Szkoda, że tak strasznie mało się widujemy. To trochę boli, że się jest aż tak ograniczonym - okropnie to męczy. No ale co ja mogę zrobić, mówi się: "jak kocha to poczeka", ja kocham i poczekam. Pomału zaczynam schizować, ale spokojnie! Trzeba pamiętać o dobrej karmie hahah. Ale Bastek, ja dalej nie czaje o co cho z tą karmą, ale mniejsza o to :).

PRZEZ CIEBIE NIE MOGĘ TEGO Z GŁOWY WYRZUCIĆ!!!

Magda - jesteś BOGIEM za tą piosenkę :3










 A tak btw widzieliście nowego Messengera?! No przeżyć nie mogę :D.

Adek :)

13 listopada 2013

13 listopada' 13 - Medżik.

 Pogoda nie zachwyca...



Byłem dzisiaj w cudooownym miejscu! KsiążKAwiarnia (FANPEJDŻ - FB) - polecam! Jeśli jeszcze tam nie byliście, to już wiecie gdzie się wybrać w najbliższym czasie. Mała, ale czuć, że ma swoje życie. Przytulna, cudowna, mili ludzie, pyszna herbatka i ciacho... Mmm! MAGICZNE MIEJSCE.




Ale tak chronologicznie biorąc się za posta - bo wziąłem się za niego od dupy strony, dzisiaj w sumie dzień normalny, spokojny. Akademia w szkole, ROZMOWA Z PEDAGOGIEM (Kreatywna Krysia tak się owa kobieta zwie, dla waszej wiadomości) - jak ja to dużo opuszczam, jakie to mam marne oceny (ja to wiem "moja droga"), ale to nie wszystko! - PAPIEROSY :3 no ale nic musiałem tego wysłuchać. Nie było, aż tak źle. Wiem tylko tyle, że pasowało by się jednak za siebie wziąć. Po szkole właśnie wpadłem do w/w KsiążKAwiarni, ale przed było jeszcze Deja Vue i w sumie tyle. Jeszcze poznałem psinkę o imieniu Kulka - maskotkę KsiążKAwiarni, byliśmy z nią na spacerze itp. itd. Nie mam głowy do tego posta dzisiaj, jest w ogólne nie zaplanowany, więc może dlatego. Przeważnie jest tak, że muszę obmyśleć co napiszę i to piszę, no ale dzisiaj to dosyć spontanicznie wyszło - po prostu cudowne miejsce i musiałem o nim wspomnieć - i tyle.



Adek

10 listopada 2013

10 listopada' 13 - A jednak...



A jednak piszę. Mam nadzieję, że nikogo nie zasmucił ostatni post. Ej, ale każdy na pewno doświadczył w swoim życiu mniejszych, czy większych tragedii, jakieś doły, depresje - no.
W tym przypadku było po prostu tak, że za dużo spraw spadło na mnie w jednym momencie. Całe szczęście jedna z nich się już rozwiązała. I TAK, teraz będę złośliwy, chamski i napiszę coś o czym miałem nie pisać i jeśli czytaliście mojego bloga od początku będziecie wiedzieć o co chodzi (szyderczy uśmiech).



Zacznijmy od masek. Każdy na pewno zna pojęcie maski - no oczywiście, że jest to przykrycie twarzy lub jej części, z otworami na oczy, początkowo używane w celach magicznych lub obrzędowych. Tak... ale na pewno wszyscy wiedzą, że człowieka ma ich kilka i nie chodzi mi tu o materialne maski. Przeważnie jest tak, że mimo iż mamy ich parę to używamy tylko tej jednej, prawdziwej, która pokazuje nasze prawdziwe ja. Jednak są też i tacy, którzy dzięki tym pozostałym maską pozyskują przyjaźni, znajomości, przychylność innych. I gdyby się nad tym głębiej zastanowić, to takie osoby, które ich używają, są szczerze powiedziawszy - manipulantami i oszustami. Odrzucając swoje prawdziwe "ja" i pokazując ludziom to co chcą zobaczyć, nie zawsze jest złe, ale nadużywanie tego i ciągłe brnięcie przez życie z tymi maskami kiedyś wymknie się spod kontroli. Całe otoczenie tej osoby poczuje się oszukane, nie każdy będzie zdolny do tego by pokazać swoje zawiedzenie, ale na pewno znajdzie się taki ktoś i wtedy "człowiek z maską" straci wszelkie zaufanie wśród ludzi.

Drugą sprawą jest mieszanie się w życie innych. Czasami tak bywa, że ludzie mają spięcia, kłótnie, czasami ostrzejsze, a czasami łagodniejsze, ale nawet więzy krwi nie dają prawa do wpieprzania się do życia drugiej osoby - chyba, że dostanie się wyraźną zgodę albo prośbę o pomoc. Wiecie co to jest terytorium? Myślę, że nie trudno się domyślić - po prostu przestrzeń, a gdy ktoś ją przekracza, bądź włazi z buciorami, może dość do nieprzyjemnych starć.




Jedna rada (dla jednej osoby): Nie można mieć wszystkich, bo ilość nie znaczy jakość. Ostrzegam też, (jak wyżej) przed mieszaniem się w moje życie. Też potrafię walczyć o swoje, zapamiętaj Gnidko (z dużej literki, żebyś się czasem urażony nie poczuł). POZDRO!


Mógłbyś sobie ułożyć życie na spokojnie, ale skoro chcesz mieć pod górkę to proszę. Ja znalazłem kogoś kto jest poczytalny psychicznie i przy okazji szczery w uczuciach, nieporywczy i odpowiedzialny. DOPIEPRZĘ troszkę: ma więcej oleju w głowie i nie jest pępkiem świata.




Adek :*

8 listopada 2013

8 listopada' 13 - Rozkurwisko...



Nie wiem nawet jak się za tego posta zabrać... Wszystko się komplikuje, upada wszystko. Zaufanie, które budowałem przez dosyć długi czas po prostu zniknęło. To chyba nauczka na resztę życia, że nie należy ufać nikomu - NIKOMU. Nie będę robił dzisiaj wywodu, bo to bezcelowe, sam nawet nie wiem o czym pisać, po prostu jest źle. Ale trzeba się pozbierać i iść dalej...




Postaram się niedługo napisać, ale musicie się liczyć też z chwilowym zawieszeniem działalności.




Adek

7 listopada 2013

7 listopada' 13 - Again 'n again...



Wróciłem niedawno z NT, po kilku dniowym "odpoczynku" od neta - to jest straszne, nie móc sprawdzić co jest grane i nie móc tutaj nic napisać :P. U mnie po staremu, chociaż parę spraw się poknociło... Nie będę mówił o co chodzi, ale wywód swój słynny zrobię!




Ostatnio doszedłem do wniosku, że przyjaźń to jedna wielka ściema i raczej już od tego zdania nie odejdę. W obecnym momencie widzę tylko coś w stylu: kumpel/koleżanka i dobry kumpel/ dobra koleżanka. Tyle razy w życiu każdy z nas się przejechał na drugiej osobie oczekując pomocy, albo wsparcia, że wynik tego jest prosty - no friends = own life. To fakt, czasami chcemy się komuś wygadać, wręcz tego potrzebujemy - ok, ale nie ma sensu wlewać w kogoś swoje życie. Dochodzę do wniosku, że jeżeli sami sobie nie poradzimy, nie będziemy w stanie się na własną rękę wziąć w garść to nikt nam w tym nie pomoże - prawdą jest, że zdarzają się przypadki kiedy ktoś nam pomaga czy nas wspiera, ale nie warto się na tym kimś opierać na dłuższą metę. Jasne, można darzyć tego kogoś zaufaniem - ja tego nie wykluczam, ale warto mieć na uwadze, że powinniśmy liczyć przede wszystkim na siebie. Po co potem przejmować się tym, że ktoś nas olał? Po prostu, żyjmy z ludźmi w zgodzie, w miarę możliwości - bo nie zawsze się da, ale nie róbmy sobie problemów i kłopotów niepotrzebnie... Po co psuć sobie zdrowie?
(ale ma tylko nadzieję, że każdy chociaż troszkę zdaje sobie z tego sprawę...) - sprawa trudna, ale jak wszystko da się rozwiązać. Trzeba tylko pomyśleć, zdać sobie sprawę z tych rzeczy i nic więcej. Człowiek po prostu boi się czasami zastanawiać nad tym wszystkim, bo jak się zacznie rozdrapywać to szkoda gadać... No ale to chyba na tyle, reszta refleksji to już moja sprawa, ale też nie kończący się wątek, dlatego każdy na pewno ma coś do powiedzenia na ten temat (ale to już róbcie na własną rękę).



Znowu zaczynam zamulać, a wszystko przez to, że jak człowiek tęskni, to ma doła, a jak ma doła, to i siły nie ma, po prostu uuuusycha. Przeżyć trzeba - jakoś :). Najważniejsze jest to, że mam za kim tęsknić i mam o kim myśleć - po prostu mam kogo kochać i o kogo się martwić, a to jest najważniejsze <3.


Wasz Adek :*

3 listopada 2013

3 listopada' 13 - You only live once (YOLO)



Każdego spotykają czasami takie dni, że nie wyrabia, że czuje się jak skończony idiota, śmieć, po prostu wpada w jeden wielki dół, z którego nie potrafi wyjść. Przeważnie coś takiego trwa jeden dzień, czasami dłużej, albo krócej, w zależności czy mamy obok kogoś kogo potrzebujemy. Mnie... coś takiego spotkało wczoraj, najbardziej irytujące w tym wszystkim było to, że nie miałem zielonego pojęcie czym jest to wszystko spowodowane, jasne wiem co mnie wtedy wkurzało, wiem czego mi brakowało, ale nigdy nie sądziłem, że coś takiego potrafi wprowadzić człowieka w tak ogromnie wielką furię... Cały dzień się z tym zmagałem, ochłonąłem dopiero kolo godziny 02:00 nad ranem (dziękuję Skarbie...). Ale jestem przekonany, że ogromną rolę w tym wszystkim miała pogoda, jak już wcześniej wspominałem, w jednym z postów, mój humor to przeważnie odzwierciedlenie pogody... true...



Strasznie się dłuży ta niedziela, w sumie może to i dobrze, bo mam sporo nauki na jutro, ale czasami takie dni są męczące. Wczorajszy też się tak ciągnął... niestety. Z powodu pogody, która od rana jest taka sama, czyli szaro, ponuro, mokro, smutno, zimno, wywlekłem się z łóżka dopiero koło godziny 14:00, a mimo to dzień się dalej wlecze jak nienormalny.

Trzeba obczaić "Pana Tadeusza" na jutro... i wystrzegać się Gila -,-
Może już mi uszami wychodzą te pudła z rysunku, ale chętnie bym sobie już porysował :)

Łooooooboże, jest wiele, rzeczy, które wydają się nam głupie, niepotrzebne, ale nie możemy się od nich odizolować, bo są częścią, młodości i dorastania. Dlatego chyba warto, wszystko brać na klatę, spinać poślady i iść przed siebie, bo nie potrzebne jest użeranie się z samym sobą i walka z wszystkim i wszystkimi dookoła, bo tak jak w tytule tego posta: YOLO -  You only live once, mamy jedno życie i nikt nam nie może podarować takiej drugiej szansy. Także kochani moi kowale własnych losów, skupiamy się na sobie, spinamy dupy i idziemy przed siebie nie marnując jednego z naszych skarbów czyli czasu (ewentualnie życia, jak kto woli :])




Buziaki Adek :*

1 listopada 2013

1 listopada' 13 - Wspomnienia to jedyne co pozostaje...


Dzisiaj Wszystkich Świętych i tak wiem, może to kimś wzburzyć, że o tym piszę, zwłaszcza, że jestem niewierzący. Ale lubię to święto, lubię spacerować cmentarzem, zapalając po drodze znicze, lubię jak rodzice, czy tez babcia opowiadają mi o rodzinie, o pradziadkach... Z jednej strony jest to na prawdę fajne, móc posłuchać na temat czegoś co nas w pewnym sensie dotyczy. Poza tym każdy z nas kiedyś trafi do grobu, czy to w trumnie czy to w urnie i na pewno będziemy chcieli by o nas pamiętano...


W tak krótkim czasie potrafiłem się, aż tak bardzo zżyć, przywiązać i teraz kiedy nie ma Cię obok cholernie tęsknię. Dzisiaj jak tak chodziłem między grobami i zaczęło się ściemniać miałem straszną ochotę wziąć Cię za rękę i razem tak spacerować. Albo siąść gdzieś, skąd byłoby widać cały cmentarz, cały kolorowy, oświetlony - coś pięknego... Widać przez to jak wielkie więzi człowiek tworzy - co zobowiązuje do pamięci.



The Dumplings - Man Pregnant

The Dumplings - Freeze



Adek